czwartek, 30 maja 2013

Burberry Coat

Płaszcz Burberry kupiłam okazyjnie, jakieś 8-10 lat temu. Lubiłam na niego patrzeć, bo nosić nie bardzo miałam odwagę. Wydawało mi się, że nie pasuje do zwyczajnej 30-latki z nadwagą; że musiałby być uzupełniony tylko dodatkami z wyższej półki, na które nie było mnie stać. Myślałam, że ten płaszcz spowoduje, że natychmiast wszyscy będą na mnie patrzeć… i zobaczą wtedy jak bardzo ten płaszcz do mnie nie pasuje, bo chciałam być raczej niewidzialna.
Dopiero jakiś rok temu uznałam, że dorosłam do własnego płaszcza. Uwielbiam go przecież, więc jak mogłam zabrać coś innego w naszą podróż przy tak mało sprzyjającej pogodzie wiosennej…
Płaszcz to tylko płaszcz, dodatek jak każdy inny. Ważne, aby w każdej rzeczy, którą się nosi, dobrze się czuć, prawda?...
 
I bought my Burberry coat occasionally, 8 or 10 years ago. I liked to look at it but I did not have enough courage to wear it. I thought that a Burberry coat doesn’t suit an ordinary 30 y.o. overweight woman and that my outfit should be completed with expensive accessories which I could not afford. I was sure that this coat would make everyone focus their attention on me...but what I wanted then was to be invisible.
I think it was about one year ago when I realized that I was ready to wear my coat. I love it so it was obvious that I took it for my last trip, especially that the spring weather looked more like autumn…
A coat is just a coat, a piece of clothing like any other. The most important thing is to feel good in everything we wear, isn’t it?...


 
 
Brussels, May'2013
 

środa, 22 maja 2013

The Weight Stabilization

Dzisiaj miałam spotkanie z moją dietetyczką – przede mną dwa ostatnie tygodnie stabilizacji. Oczywiście nadziwić się nie mogła, że wciąż trzymam się wersji, iż nie ma nic, co mogłoby zastąpić orzechowe M&M’s. I ku mojemu niezmiernemu zdziwieniu okazało się, że za tydzień będę mogła dwa, a nawet trzy razy w tygodniu (!), na drugie śniadanie zjeść nie małe, ale nawet średnie M&M’s!  Oczywiście nadal będę się starała, aby nie stało się to rutyną, bo mam wrażenie, że najtrudniejsze wciąż przede mną – po zakończeniu stabilizacji będę chciała tę wagę utrzymać, a przy mojej miłości do słodyczy to może być Syzyfowa praca….
Życzcie mi silnej woli, szczególnie podczas weekendu w krainie najlepszej czekolady…

I am starting the last two weeks of weight stabilization. Today I had a meeting with my diet advisor. She is still surprised that I am continuously of an opinion that nothing can replace peanut M&M’s. I was even more surprised when she told me that during the last stabilization week I can eat my beloved M&M’s before lunch two or three times per week! Of course I will do my best not to make this privilege a routine because I am afraid that the hardest part of losing weight is still ahead of me… After weight stabilization I will start the fight to keep my weight. To be honest, I am aware that this battle won’t be easy, because I am the biggest sweets lover ever….
Wish me strength of will Ladies, especially during this weekend – tomorrow I am going to the country of chocolate… and rain – unfortunately...


 





 

 

czwartek, 16 maja 2013

The Poppies Tunic


Lubicie maki?... Kruche i delikatne, mnie kojarzą się z Mazurami – może dlatego, że tam ostatnio je fotografowałam.
W ubiegłorocznej kolekcji Solar urzekła mnie tunika w maki. Soczyste kolory doskonale odwracają uwagę od bladej po zimie skóry, i wywołują uśmiech na mojej twarzy ilekroć mam je na sobie. Na dodatek ten spadający dekolt… czego więcej trzeba, żeby poczuć się prawdziwie kobiecą na wiosnę?...
 
Do you like poppies?... Fragile and soft, in my memories they are connected with Mazury, maybe due to the fact it was where I took pictures of them last time.
In the previous summer collection of Solar I was captivated by a tunic with a poppies pattern. Juicy colors draw attention and make me smile every time I wear it. I think it is a perfect outfit to divert attention from the skin, pale after a long winter. An additional benefit of the tunic is the amazing draped neckline. What more do we need to feel like a real woman during the spring?... 






 
Tunika/ Solar tunic
Balerinki/ Centro ballerinas
Leginsy/ New Yorker leggings
Bransoletki/ Ti Sento, Pilgrim bracelets

wtorek, 14 maja 2013

Manifesto


Dzisiaj przyszła wreszcie długo oczekiwana przesyłka z zamówionymi produktami. Zostałam m.in. szczęśliwą posiadaczką perfum Manifesto YSL. Nie umiem opisywać zapachów, urzekł mnie słodką nutą wanilii i ciepłem, które otula mnie szczelnie gdy użyję tego zapachu. Ola stwierdziła, że jest trochę męski – ale może to i lepiej, w końcu będę miała cały czas mężczyznę przy sobie J
Lakier do paznokci wypróbuję w następny wtorek, podczas kolejnej wizyty u manikiurzystki – słoneczny (mam nadzieję) Paryż powitam z turkusem na paznokciach.
Szminka…hmmm, tu nastąpiła drobna rozbieżność z interpretacją zamówienia. Podobną nazwę ma inny produkt YSL, lakier do ust. Miał być w kolorze fuksji. Mam już jedną czerwono-pomarańczową szminkę, i nie używam jej na co dzień, więc nie wiem jeszcze, co zrobię z tym cudeńkiem. Zostawić sobie, czy próbować ją „delegować” – jak myślicie?...
I had to wait for the products I ordered for a very long time, very long for such an impatient person as me, of course. But finally I have received them. I am a happy owner of the YSL Manifesto perfume. I am not very good in describing scents but this one captivated me with sweet vanilla and the warmth which enfolds me tightly just after using it. Ola said that this scent is similar to those used by men – but maybe it is better for me, in a way I have a man next to me at all times.
I will try the new nail polish  next Tuesday during a manicure visit. I hope that I will welcome a sunny Paris with my turquoise nails.
The lipstick...here we have a small discrepancy between the order and the product I received. The name was similar to the one of the lipstick laque which is on my absolute must have list. The colour I wanted was Rose Tempera, unfortunately, the lipstick no 13 is definitely a red one and not fuchsia. I do not use a red lipstick every day so I still have to decide what to do with this one. Should I keep it or try to “delegate”, what do you think?









poniedziałek, 13 maja 2013

Leggins - for or against?....


Pamiętam, że legginsy nosiłam chętnie mając jakieś 20 lat, kiedy jeszcze byłam „piękna i młoda”, a raczej w miarę szczupła. Potem podjęłam swoją pierwszą pracę i musiałam pożegnać się z leginsami ze względu na dress code. Porzuciłam je chyba bez większego żalu na dobrych 20 lat, żeby za namową Gosi zacząć je znowu nosić 13 kg temu. Gosia przekonała mnie, że znacznie lepiej wyglądam w leginsach i tunikach, niż w grubych jeansach. Nie był to jednak łatwy powrót – prawie siłą zaciągnęła mnie do sklepu i namówiła na zakup.
Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że bawełna jednak nie kurczy się wraz ze spadkiem wagi, i moje leginsy nagle stały się za duże! Wybrałam się razu pewnego po skarpetki do Calzedonii. Nie wiem sama jak to się stało, że Pani ekspedientka namówiła mnie na przymierzenie nowych, doskonałych, push-up leginsów w kolorze brązowym. Stanęłam przed lustrem i westchnęłam: oh-my-gosh! To naprawdę JA???
A Pani ekspedientka potwierdziła: „Wygląda Pani doskonale”. I tak wróciła moja leginsowa pasja. Ciągle jeszcze zdarza mi się zawahać, czy aby na pewno koszula nie jest zbyt krótka, i oczywiście nie mam odwagi sięgnąć po wzorzyste leginsy, ale chętnie je noszę do tunik, z którymi żal mi się żegnać po schudnięciu... a Wy dziewczyny – czy lubicie leginsy?....

I remember that I used to love wearing leggins when I was 20 y.o. and was „young and beautiful” – or rather more fit than fat. After that I started my first job  - dress code did not allow wearing leggins. So I forgot about them for next twenty years and started wearing them again 13 kilos ago. My friend Gosia told me that I looked much better in leggins and tunic than in jeans. It was not an easy come back but Gosia was very persuasive and forced me to buy them.
I was really surprised when I realized that cotton didn’t adapt to my weight loss and finally my leggins were too big for me. Once I went shopping and entered Calzedonia to buy socks. I have no idea how it happened, but the sales person persuaded me to try the new, push-up, amazing brown leggins. I looked in the mirror and sighed: oh-my-gosh! That’s really me???
Then sales person confirmed: „You look amazing!”. And in this simple way my love for leggins came back. I am still sometimes hesitating if my blouse is not too short, and of course I have no courage to wear the patterned version, but I wear my leggins with the tunics to which I was not able to say good bye after loosing weight...
What about you, Ladies – do you like leggins?...        
 
Koszula/ Marlboro shirt
Kapelusz/ Parfois hat
Leginsy / Calzedonia leggins
Kozaki/ Ecco boots
 

sobota, 11 maja 2013

Bubble dreams...


Dzisiaj miałam niezwykłą przyjemność fotografować Komunię Julki. Jedną z wielu atrakcji przygotowanych dla dzieci były bańki mydlane.
Przeglądając już w domu zdjęcia pomyślałam, że z bańkami mydlanymi jest jak z marzeniami – bo przecież każda z nas ma marzenia, prawda? Wiele z nich wydaje się być tak kruchymi, jak bańki mydlane – boimy się wręcz o nich myśleć, tak bardzo wydają się nierealne. A jednak zdarza się, że gdy jednak zdecydujemy się za nimi gonić, mogą się zacząć spełniać… tak jak w moim przypadku.
Jak możecie zobaczyć poniżej – i ja ganiałam dzisiaj bańki, realizując po raz kolejny swoją największą pasję – fotografowanie. Dziewczyny, więcej odwagi do spełniania swoich marzeń !!!!  

Today I had the opportunity to take pictures during Julia’s Holy Communion. One of the attractions, prepared especially for the children, were the soap bubbles.

When I was back home, looking at the pictures, I realized that soap bubbles were just like our dreams – because we all have dreams, right?... Many of those dreams seem to be as fragile as the bubbles – we are afraid to think about them because they seem so unrealistic. However, sometimes it happens that… when we start to follow our dreams they come true – like in my case.
You can see below that today I have decided to chase the soap bubbles – following at the same time my biggest passion – photography. Ladies,  be more brave in making your dreams come true !



kurtka / Stradivarius jacket
bluzka/ Zara blouse
spodnie/ Penny Black trousers
buty/ Gabor shoes

piątek, 10 maja 2013

Trousers in print style

Co sądzicie o spodniach w printy?.... Mnie się ogromnie podobają. Ale człowiek wtłoczony przez wiele lat w schemat wielkiego tyłka bardzo trudno przestawia myślenie. Od 7 miesięcy udaje mi się utrzymać tę samą wagę, ale dopiero miesiąc temu zdobyłam się na to, aby zrobić „wietrzenie szafy”. Do ogromnej reklamówki wrzucałam z bólem serca (bo nie lubię rozstawać się z ciuchami) swoje jeansy, spódnice, bluzki. Przyznaję, że zostawiłam jedne najbardziej ulubione jeansy… które po kilku miesiącach odchudzania zdejmowałam bez rozpinania. Nie chciałabym już nigdy być zmuszona do noszenia ich, ale zostawiłam… żeby móc mierzyć, jak bardzo są za duże J Wciąż zresztą mam w szafie także swoje ukochane bezsztruksowe sztruksy, które nosiłam mając 20 lat. Wchodzę w nie teraz bez problemu ;)
W środę snułam się po sklepach w poszukiwaniu torebki „lotniskowej” (nadal niekupiona), przy okazji wpadłam do Zary i ogromnie spodobały mi się poniższe spodnie. Nie odważyłam się jednak ich przymierzyć. Najwyraźniej jeszcze nie jestem gotowa…?  L

What do you think about printed trousers? I like them very much. But for a woman who for many years had been seeing only her big ass it's very complicated to change her mind. In my head I am still fat and even though for the last seven months I have kept the same weight, only one month ago I decided to look deeper into my wardrobe. With my heart broken, I threw my old big jeans, skirts and blouses into a large bag. I have to admit that I left my favorite pair of jeans which I have been able to take off without unzipping for the last few months. I hope I will never wear them again but thanks to them I can easily see how many centimeters I left behind… I still have in my wardrobe a pair of corduroy BigStar’s which I wore in my twenties… I wear them easily now ;)

On Wednesday I looked for the new “airport” handbag (and still have not bought one). I visited ZARA in the meantime and noticed these trousers. Unfortunately I did not have enough courage to try them on… Am I still not ready...?
[zdjęcia ze strony internetowej ZARA/ pictures copied from ZARA page]
 


 

czwartek, 9 maja 2013

Till the last fuel drop....


Kiedy na początku roku dziewczyny zaproponowały mi współtworzenie bloga w zakresie fotograficznym tylko ogromnie się ucieszyłam, ale jeszcze nie myślałam o niczym konkretnym. Gdy jednak spotkałyśmy się na pierwszej sesji, zaczęły kiełkować w mojej głowie pomysły. Jeden za drugim, jak oszalałe. Rozmnażały się przez pączkowanie, odwracając skutecznie uwagę od snu, kiedy zmęczona dwoma etatami przykładałam głowę do poduszki.
Oczywiście mam mnóstwo wątpliwości – że to grafomaństwo, może nawet ekshibicjonizm. No bo jak, ja, zwyczajna kobieta, 40-latka, mam wrzucać na bloga SWOJE zdjęcia? Swoje, nie zawsze udane, pseudo-stylizacje? Swoje pomysły na makijaż?.... Cóż, jest jedna osoba, która dzielnie mi sekunduje. Kasia. Godzinami możemy pisać o ciuchach, butach, kosmetykach, perfumach, i oczywiście o słodyczach. I dietach. I ćwiczeniach. Była moją grupą wsparcia, kiedy z mozołem, potem i łzami walczyłam, aby zgubić w ostatnim roku 13 kg.
Jestem z siebie dumna. Chciałabym opowiadać innym kobiałkom, że to możliwe. Chciałabym dzielić się swoimi wątpliwościami, co włożyć na siebie po takiej metamorfozie. Co z czym łączyć, a czego lepiej unikać. Bo przecież walczymy całe życie – o to, aby jak powiedziała Pola w ostatnim odcinku „Przepisu...”, aby się nie bać – chociaż „nasze życie przypomina bieg przez piekło w majtkach nasączonych benzyną”.

A ja tak myślę sobie, że najważniejsze jest przecież, aby to paliwo dobrze wykorzystać…    :o)

This year has started rather good. I received the proposal of participation in blog creation by taking the pictures. I was really happy and then not aware yet which doors this proposal is opening. Hovewer after the first session my head exploded by the ideas. I felt little bit crazy due to this fact as I lost the ability of sleep very well...
Of course I have many doubts. I think that this is exhibitionism, maybe crazy also. Because how someone may be interested in the pictures of ordinary, 40 y.o.women? in her pseudo-stylization and make-up? … Maybe I would not decided on this if one person has not keep her finger crossed. I mean Kasia. We can discuss by hours at clothes, shoes, cosmetics, perfums,  and of course at sweets. And diets. And fitness. She supported me very much for whole previous year when I work very hard pouring sweat and tears for loosing 13 kg.
I am proud of myself. I would like to say other women that this is possible. I would like to share my doubts what I should and what should not wear after so huge metamorphosis. Which style do I need avoid, which one should I follow by. Because we, women, are still fighting. In the last section of ‘Przepis…” Pola said, that our life may be compared to sprint by hell in panties soaked with fuel.

My impression is that the most important in our life is… to use this fuel till the last drop!  :o)   








 
 
żakiet/ Marco Diani jacket
spodnie/ Massimo Dutti trousers
bluzka/ Lisa Campione blouse
buty/ Clarks shoes
bransoletki/ Pilgrim, Ti Sento, Mirabilli bracelets
pasek/ Royal Collection belt