Płaszcz Burberry kupiłam okazyjnie, jakieś 8-10
lat temu. Lubiłam na niego patrzeć, bo nosić nie bardzo miałam odwagę. Wydawało
mi się, że nie pasuje do zwyczajnej 30-latki z nadwagą; że musiałby być uzupełniony
tylko dodatkami z wyższej półki, na które nie było mnie stać. Myślałam, że ten
płaszcz spowoduje, że natychmiast wszyscy będą na mnie patrzeć… i zobaczą wtedy
jak bardzo ten płaszcz do mnie nie pasuje, bo chciałam być raczej niewidzialna.
Dopiero jakiś rok temu uznałam, że dorosłam do
własnego płaszcza. Uwielbiam go przecież, więc jak mogłam zabrać coś innego w
naszą podróż przy tak mało sprzyjającej pogodzie wiosennej…
Płaszcz to tylko płaszcz, dodatek jak każdy inny.
Ważne, aby w każdej rzeczy, którą się nosi, dobrze się czuć, prawda?...
I bought my Burberry coat
occasionally, 8 or 10 years ago. I liked to look at it but I did not have
enough courage to wear it. I thought that a Burberry coat doesn’t suit an
ordinary 30 y.o. overweight woman and that my outfit should be completed with
expensive accessories which I could not afford. I was sure that this coat would
make everyone focus their attention on me...but what I wanted then was to be
invisible.
I think it was about one
year ago when I realized that I was ready to wear my coat. I love it so it was
obvious that I took it for my last trip, especially that the spring weather looked
more like autumn…
A coat is just a coat, a piece
of clothing like any other. The most important thing is to feel good in
everything we wear, isn’t it?...
Brussels, May'2013